8.7.13

5. Ból.

"I'm drowning in the waters of my soul"*

Staram się przywrócić siebie.
Szoruję się długo pod prysznicem, korzystam z pachnących płynów i olejków. Wychodzę, nacieram się kremami i szczotkuję długo włosy.
Nie mogę znaleźć kosmetyków, żadnych, nawet zwykłej kredki, ale staram się jak mogę.
Ubieram zieloną sukienkę z różowymi falbanami sięgającą kolan, wiąże włosy wstążką i staję przed lustrem.
Nadal nie wyglądam jak dawna ja.
Najgorsze są oczy. Dzikie. Szalone.
Zaciskam pięści z frustracji. Chcę być sobą. Dawną Rose.
Łapię za kamienną podstawkę pod mydło i ciskam w odbicie.
Lustro rozpryskuje się na drobne kawałki, które migoczą przepięknie na wszystkie strony.
Wyglądają jak postrebrzane krople deszczu, nawet, gdy drobnymi draśnięciami kaleczą moje ciało.
Uciekam z łazienki.
Przerażona.
Moje ręce są pokaleczone. Nogi. Policzek.
Ból.
Osuwam się na podłogę, czując łzy spływające mi po twarzy. Dotykam każdej z ranek, zafascynowana, brudząc palce krwią, wyjmując odłamki.
Ból.
Daje wytchnienie.
Zakradam się do łazienki, w obawie przed tamtą Rosalie, zabieram największy kawałek i wracam do pokoju.
Siadam na łóżku i przykładam go do wewnętrznej strony dłoni.
Tnę.
Ból.
Sprawia, że zapominam.
Tworzę szlak nacięć na całej ręce, obserwując zahipnotyzowana cieknącą po niej rubinową krew.
Układa się w upiorne wzory, skapuje na dywan.
Ból.
Przeraża.
Cienie znów pojawiają się, tańcząc dając mi prywatne, upiorne przedstawienie.
Nie pytają, a ja nie odpowiadam.
Oni są martwi, ja jeszcze nie.
Oni śpiewają: Ból jest niczym krwawy wrzask.
Ja im wtóruję: Teraz krzyczy cały świat.
Wszystko znika, zabrane przez Ciemność. Wirujące Cienie, chaotyczny śpiew, pokój, nawet ból.
Tracę przytomność.

~*~
Coriolanus Snow patrzy na mnie.
- Rosalie, oszukujesz samą siebie. - Schyla się i ucina jedną z róż w jego ogrodzie.
Białą jak śnieg. - Wiesz co cie czeka. Musisz dać radę. Nie jesteś przecież słaba, prawda? - Na jego twarzy pojawia się kpiący uśmieszek, gdy przybliża kwiat do nosa i wącha go. - Tak przynajmniej mówiłaś.
- Nie jestem. - Odpowiadam twardo.
- Więc przestań zachowywać się jak heroiczny bohater z książek, cierpiący za wszystkich. - Odparł.
- Nawet nie wiesz co czuję, ty... - Zamieram, wpatrując się w niego. - Jesteś Cieniem. Cieniem, prawda? Przecież nie żyjesz... - Odsuwam się, przerażona. Uśmiech na twarzy Snowa zmienia się na rozbawiony.
- Jestem Cieniem? Moja droga, naturalnie, że jestem Cieniem. A ty, nie możesz się nim stać. -Podchodzi do mnie z zaciśniętymi ustami. Patrząc się twardo, oczyma, które są zupełnie czarne.
- Nie dam rady. - Mój głos się łamię i nienawidzę się za to. - Ja... jestem inna.
- Rosalie, nie bądź słabeuszem. 
- Nie jestem słaba. - Mój głos, ku mojemu zdziwieniu, brzmi chłodno i dobitnie. Kolejny uśmiech rozciąga wargi dziadka, wyzywający.
- Udowodnij. - Rzuca mi pod nogi różę.
Kwiat jest całkiem czarny.

~*~
Budzę się łapiąc rozpaczliwie powietrze, młócąc je rękami, gdy usiłuję wyrwać się z usypiających macek Ciemności.
Prawą rękę przeszywa ból (wątpiłyście, że Rose jest leworęczna? ;) dop. Aut.), gdy nadwyrężam ją i rozrywam strupy na całej, owiniętej białym bandażem kończynie.
Strupy?
Badam rękę przez tkaninę wyczuwając wyraźnie niereguralne zgrubienie.
Co ja sobie zrobiłam?
Oczy zaczynają mnie piec, gdy zaczynam rozumieć jak się oszpeciłam. Biorę głęboki wdech i wydech. Można to na pewno usunąć operacyjnie. - uspokajam sama siebie. Nigdy więcej.
Nie jestem słaba.
Moje myśli momentalnie skupiają się na śnie. A ręce zaciskają w pięści.
Nie stanę się Cieniem. Tylko muszę wiedzieć co robić.
W tym momencie włącza się telewizor.

_______________
*Nothing left to say - Imagine Dragons
Tak, miałam napisać więcej, ale mimo Waszych życzeń się rozchorowałam.
Myślę nawet, że tak jest mi łatwiej. Napisać krócej, ale dodawać częściej, co Wy na to?
Ten rozdział jest dedykowany pewnej osobie, z okazji jej urodzin.
Pewnej wspaniałej Wilczusi - Ryksie Medlin, która jest tak koszmarnie genialną osobą, nawet, jeśli nie ma nicku tak dobrego jak ja ;)
Nic tylko gada, gada, gada i dowartościowuje mnie okropnie.
Gdyby była jednym z moich bohaterów, to Rayliem, który pojawi się tu wkrótce, lub Cornem, który będzie żył na krakenowe-cos.
Jest osobą... okropnie fałszującą ale ma gust i jest... podobna do mnie.
Ale myślę, że o tym wie jeszcze lepiej niż ja.
Więc, no cóż, Ryksa jest... zajebista.
I mimo, że próbuję, nigdy nie przegonie jej w życzeniach urodzinowych ;)
Dość słodzenia moi kochani, nie będę Was dręczyć mim uzewnętrznianiem się więc zaproszę Was jedynie na TEGO bloga.
Koniec epickiego pierdolenia, do zobaczenia.

5 komentarzy:

  1. Wreszcie!!! Podoba mi się. Trochę... strasznieee, ale spoko :) Nie jestem przyzwyczajona, ale kurde. To jez zajebiste. Współczuję rozchorowania sie w wakacje, beznadziejnie musisz mieć :)
    Życze szybkiego powrotu do zdrowia i szybko dodawaj coś nowego! :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... Świetne ^^ cudowne, fantastyczne! Serio, jesteś fenomenalna i to razy dwa! :)
    Rany, ale się cieszę, że coś dodałaś, i to nie byle jakie coś ^^
    Tak więc zdrowiej i miej wene :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Upiornie, intrygująco, cudownie *.*
    Jestem pod wrażeniem! Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów.
    Fakt, lepiej jak dodajesz krótkie, ale częściej...
    Weny i powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle dobre. ;)
    Bardzo fajnie się czytało. Uwielbiam twój styl pisania. ;D
    Jak Rose rozbiła lustro od razu wiedziałam, że coś sobie zrobi..
    Nie wiem, co powiedzieć... Po prostu świetny rozdział. ;)

    Przy okazji zapraszam do mnie, bo w końcu dodałam nowy rozdział - igrzyska-amy-moore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Powinnaś pisać jakiś horror. Serio, Kraken, przerażasz mnie coraz bardziej... jesteś geniuszem. Dodatkowo geniuszem z ogromnym talentem i mam tylko nadzieję, że tego nie zepsujesz.
    Rozdział krótki, ale świetny - czyli jak zawsze xD
    Mi krótkie rozdziały nie przeszkadzają, w sumie, dobre i to, ale mogłyby być troszkę częściej :>
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń

Nie toleruję spamowania pod postami. Macie SPAM, tam też zaglądam.

Obserwatorzy