14.10.13

13. Na przód.



- Palanci. Albo geniusze. - Głos Platha jest napięty. Chowam się w milczeniu za ścianą przysłuchując się jego rozmowie z jakąś nieznajomą kobietą, która przyszła wieczorem po wywiadach. Usiłuję wmówić sobie, że wcale ich nie podsłuchuję.
Jak strasznie nisko upadłam.
- Ten, kto kazał ją zdjąć przed końcem dał jej władze.
- I, jak zwykle, przesadzasz. Poza tym to tylko puste słowa. - Głos kobiety brzmi... jakby go dobrze znała. Przyjaciółka, dziewczyna, siostra, ciotka? Nie jestem wstanie określić jej wieku. Gdy wyszłam zza półścianki nie wiedząc jeszcze, że siedzą na kanapie dostrzegłam tylko błysk ciemnych włosów.
- Gdyby nie to, że przerwali tym właśnie by pozostały. Nie wszyscy ludzie to idioci, dostrzegą różnice czasu i zaczną się zastanawiać, czy to co mówiła było takie ważne.
- Nie było.
- Tak, bo większość się tego domyśla. Ale ona uświadomiła cały Stary Kapitol. Uświadomiła Ich. To jak sygnał do buntu. Kolejna Katniss Everdeen walcząca z całym światem.
- To dziecko Snowa.
- Więcej władzy.
- To tylko jednorazowy incydent, który nie ma znaczenia. Po za tym jest zbyt egoistyczna żeby cokolwiek zdziałać.
- Dlatego zginie.
- Wojna się skończyła Plath.
- Nie. I doskonale o tym wiesz.
- Ona i tak umrze. Igrzyska nie będą ją rozpieszczać.
- Nie umrze. Mam zamiar pomóc jej wygrać. - Następuje chwila ciszy, w czasie której rozpaczliwie staram się nie oddychać.
- ...Plath, przecież... - Nieznajoma wydaje się zaskoczona i zirytowana tym oświadczeniem. Triumfalny uśmiech pojawia się mimowolnie na moich ustach.
- Przecież co? Nie wolno mi?
- Zachowujesz się jak dziecko, którym jesteś. Jeśli to co mówiłeś jest prawdą, to Rosalie Snow nie może przeżyć. Masz rację, wojna się nie skończyła, a ty chyba wiesz, po której jesteś stronie. - Jej głos brzmi łagodnie, ale czuć w nim groźbę, którą gotowa jest spełnić. - Nie możesz zawsze stawać po przegranej stronie, obrońco uciśnionych. Nawet jeśli? Twoja pomoc nie gwarantuje jej amnestii na noże, trucizny, strzały...i pułapki organizatorów. W jednym się z nią zgodzę. Nie baw się w boga, skarbie. - Kończy drwiąco. Słyszę jęk kanapy, stukanie obcasów po podłodze i ciche skrzypienie drzwi. - Dobranoc Plath.
Tyle pytań.
Skąd wie co mówiłam? Kim jest? Po co przyszła? Czy naprawdę, mam wpływ na to co się będzie dziać? Jak najciszej potrafię wracam do swojego pokoju. Nie boję się ciemności, Cieni szepczących na granicy świadomości. Zapalam lampkę nocną i kryję się pod kołdrą myśląc o tajemniczej kobiecie. Nie tylko o niej. O Katniss Everdeen. O tym jak nie chcę stać się tym kim ona. Jak jej nienawidzę. Wraka człowieka, symbolu śmierci moich najbliższych. O Plathu. Czy mi pomoże. Kim ON jest? O Igrzyskach. O tym jak bardzo nie chcę umrzeć.
Ale moje myśli wirują niespokojnie, zmęczony wrażeniami umysł podsuwa mi inną wizję.
Hestia Plato. Podchodząca powoli do Flickermana. Wyglądająca jak Cień. Tylko pełen światła i bardziej ludzki. Taka delikatna. Jak porcelanowa laleczka. Bańka mydlana.
Przerażone spojrzenie Greza śledzące każdy jej krok. Jakby miała rozpaść się od najlżejszego dotknięcia.
Jej słowa brzmiące jak dziecięce bajdurzenie, ale mające swoje znaczenie.
Niewinna ofiara.
Po raz pierwszy żałuję nie swojej śmierci.
- Hestio, powiedz nam coś o sobie.
- Chciałabym być kosogłosem. One już dawno stąd  uciekły.
Chciałabym umieć latać. Uciec przed wojną. Igrzyskami. Śmiercią i umarłymi.
Przed samą sobą.
I tym czym się stanę.

~*~

Stoję na krawędzi bezdennej przepaści. Na krawędzi życia i śmierci. 
Światła i wiecznej ciemności.
Tik-tak. Tik-tak
Zegar tyka. Coraz mniej czasu.
Widzę ich głodne spojrzenia, sięgające mojej duszy.
"Chodź do nas, jesteś jedną z nas".
Umarła za życia.
"Chodź do nas, zaznaj spokoju".
Cień w ludzkim ciele.
"Chodź do nas, nie musisz się bać".
Nic nie przepędzi ciemności.
"Chodź do nas, córko potępionych."
Strach pulsujący pod skórą.
"Chodź do nas, poprowadzimy cię w mroku."
Światła gasną, utracony ratunek.
Tik-tak. Tik-tak.
Ucieka czas. Życie przepływa przez palce.
Jeden krok na przód.

_____________
Doskwiera brak wena! Rozdział pisany nieco na siłę i wcale nie miał być taki, ani o tym. Trening miał być a wyszły pogaduszki. Eueueueu. Co poradzić?
Chciałabym straszliwie podziękować za 11 komentarzy pod rozdziałem 12!!! To straszliwie motywujące, co poradzę?! 
Inaczej rozdział byłby za miesiąc.
Chciałabym Was serdecznie zaprosić tutaj:
Następna notka pojawi się szybciej i (miejmy nadzieję) będzie lepsza :D
Póki co - Pozdrawiam, dziękuję za komentarze i proszę o więcej.


10 komentarzy:

  1. (^_^) świetny rozdział, końcówkę czytałam chyba z 10 razy (^_^)
    jest taka... psychodeliczna (^_^) czyli taka jaką Alicja w Krainie Czarów lubi najbardziej (^_^)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział.
    Znam ten ból, jak z rozdziału wychodzi nie to, co się początkowo chciało by wyszło. Życzę więc powrotu weny, chociaż jej braku wcale w twoich tekstach nie widać.
    I taki drobiazg: "One już dawno *z tond* uciekły." Stąd, nie z tond.
    Amersu

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny szablon i rozdział!
    Kurczę, teraz będę się zastanawiać kim jest ta kobieta...Końcówka faktycznie psychodeliczna.
    Spokojnie, wena wróci i coś czuję, że nieźle to wykorzystasz. ;)
    O, reaktywacja Kosmicznego? Jak fajnie. :) Uwielbiam oglądać Twoje zwiastuny.
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest dobry, jak każdy poprzedni.
    Fajnie, że Plath jest po jej stronie, od początku go lubiłam. A nad tą kobietą nie będę się zastanawiać, bo i tak niczego nie wskuram, a tylko podsycę swoją ciekawość.
    Nie rozpiszę się teraz, bo głowa mnie naprawdę boli i jestem cholernie zmęczona.
    Tradycyjnie życzę weny,
    ~ K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeeeeeeej! Tyle pytań, tyle zagadek! Kto to, no KTO? Świetna rozmowa, po protu świetna ♥
    A końcówka... nie mogę się teraz doczekać kolejnego rozdziału! Mówiłam już, że kocham Twojego bloga? Czekam na następną notkę i lepiej dla Ciebie, by się pojawiła niedługo!
    Pozdrawiam baaaaardzoooo serdecznie!
    I weny! Mnóstwo weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero co odkryłam Twojego bloga i natychmiast go POCHŁONĘŁAM! Uwielbiam Rosalie, nareszcie znalazł się ktoś kto ma charakter!
    Miałaś wspaniały pomysł na to aby główna bohaterka nie była przeciętna i nudna jak w wielu tego typy blogach :*
    Życzę mnóstwo weny i błagam o kolejne notki!
    ~żmijka

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne... Ech... ;-; Piszesz naprawdę rewelacyjnie :3
    Końcówka przefantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, Krakśiu ale moim zdaniem lepszy tytuł byłby 'Tik-tak'.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak ta końcówka jest świetna. Po prostu ją kocham. A Rosalie cały czas mnie wkurza. Obwinia ludzi z dystryktow za to ze śmieci sie broni! Podla smarkula. Ale kocham twoj styl pisania więc moge tylko powiedziec ze czekam na wiecej. Weny!

    OdpowiedzUsuń

Nie toleruję spamowania pod postami. Macie SPAM, tam też zaglądam.

Obserwatorzy