15.8.14

20. Głód

Przepisuję tak szybko, że paluszki odpadają i wracam do gry.
Następny rozdział za tydzień 
xoxo :>
PS. Przepraszam, że nie odpowiedziałam na komentarze pod poprzednim postem (dziękuję za nie, nawiasem mówiąc)! Pod tym to nadrobię.

Jestem głodna.
Dopiero teraz zauważyłam w lesie coś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi.
Rekall idzie przede mną trzymając kuszę i usiłuje namierzyć jakieś zwierzę, które nadawałoby się na posiłek.
Ja rozglądam się za zdatnymi do spożycia roślinami.
Ale wszędzie cisza i szarość. Nie ma zwierząt. Nie ma roślin. Wszystkie drzewa są jakieś dziwne i uschnięte. Nigdy wcześniej nie bywałam w lasach, więc wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że był martwy.
Zaczynam się niepokoić.
Co pewien czas dostrzegam niewielkie, zielone krzaczki, z jagodami, które potrafię rozpoznać nawet z bardzo daleka.
Rekall zdaje się ich nie dostrzegać.
Nic mu nie mówię.
~*~
Głód.
Nigdy wcześniej nie byłam głodna. W pierwszej chwili nawet nie wiedziałam czym jest to dziwne uczucie w brzuchu.
Zjadłabym kaczkę, ale póki co nie zanosi się nawet na zupę łososiową.
Zastanawiam się, jak długo umiera się z głodu.
~*~
Wydaje mi się, że maszerujemy w nieskończoność.
- Skąd wziąłeś łódź? - przerywam milczenie. Nabieram przekonania, że nic tu nie znajdziemy. Wszystko jest umarłe.
Jak ogród na dachu hotelu.
Koncentruję się na sylwetce Rekala, który stąpa po mchu, igłach i liściach kilka kroków przede mną.
- Po prostu tam była. To chyba raczej logiczne. Rzeka - łódź.
- No tak... - patrzę na jego plecy z powątpiewaniem.
-  Zresztą, quaerite, et invenietis*. Musiałem się gdzieś schować przed tym dymem. - Rekall rzuca mi przez ramie lekki uśmiech i zwalnia, bym dorównała mu kroku. Od razu podwajam czujność.
- To nie zawsze działa - wzruszam ramionami.
- Bzdura - zaprzecza, łagodnym tonem - Trochę wiary może zdziałać wszystko. Odpoczniemy? - pyta, wskazując na powalone drzewo. Kiwam głową i siadamy.
- Raczej nie uchroni od śmierci - kontynuuję temat, chociaż nie mażę o niczym innym niż przerwaniu tej rozmowy. Za bardzo przypomina mi inną. Podobną.
- Prawdziwa wiara nie musi. Jeśli wierzysz i postępujesz zgodnie z tym w co wierzysz to w śmierci odnajdziesz ukojenie - wyjaśnia, a ja utrzymuję się przy myśli, że jest obłąkany.
- Jak możesz tak mówić? - Czuję narastającą złość. - Zwłaszcza w takim miejscu?! - Wstaję, czując nagle, że Rekall nie jest tą osobą, z którą chciałabym gadać o takich rzeczach.  Lub jakichkolwiek. Co dopiero tutaj. Musimy się skupić na znalezieniu jedzenia.
Piers zaśmiał się tylko.
- To jest właśnie idealne miejsce. Nie możesz bać się śmierci, w miejscu, gdzie otacza cię z każdej strony. Od tego można zwariować.
Zamarłam. Racja. Zwariować.
Rose, nie bierz tego do siebie.
- Jesteś tchórzem - wysyczałam - Boisz się jak cholera! - nachyliłam się w jego stronę - Dlatego wyobrażasz sobie jakiegoś boga, żeby wszystko zrobił za ciebie. Zasłaniasz się nim, przed tym, jak jest naprawdę. O swoje trzeba walczyć! Inaczej zginiesz pod tym wszystkim. Musisz żyć teraz, po tym nic już nie ma.
Rekall patrzy na mnie, a w jego oczach widzę spojrzenia Platha.
Wspomnienie boli bardziej niż kiedykolwiek.
Wpatruje się we mnie jeszcze chwilę a jego wzrok nagle wyraża czyste przerażenie.
Dostrzegam jak na szyi wykwita mu krwawy uśmiech a on sam pada na ziemię.
Martwy.



*"Szukajcie a znajdziecie"

14 komentarzy:

  1. Nadal tu jestem!
    Ostatni rozdział też przeczytałam, tylko nie miałam czasu skomentować, więc wpadam teraz. Ale nadal tu jestem, żeby nie było. Nigdzie się nie wybieram. Czekałam na twój powrót Bóg wie ile.
    Okay, lecimy!

    Po pierwsze, wiara. Podoba mi się ten wątek. Rzadko się zauważa, żeby w opowiadaniu o Igrzyskach to właśnie wiara odgrywała dużą rolę, a już wcześniej w słowach Platha można się jej doszukiwać. Ale teraz? Kiedy dowaliłaś Biblią i chłopakiem wierzącym w Boga? Mój podziw powinien już być dla ciebie odczuwalny. Chcę więcej takich smaczków.
    Ach, no i jeszcze moja kochana łacina <3
    Swoją drogą, zawsze się zastanawiałam, co zostało po "dawnej" Ameryce w Panem...

    Ale najbardziej zaintrygował mnie tytuł tego rozdziały i jego ogólny temat. Bo świetnie podkreśliłaś to, że Rose jest dzieckiem Kapitolu. Nigdy niczego jej nie brakowało. Zawsze miała to, czego chciała. Toteż takie radykalne zmiany raczej nie wpłyną na nią dobrze. Jestem ciekawa, jak sobie dalej poradzi, skoro... jak już wiemy, jej tymczasowy sprzymierzeniec przysłowiowo zdecydował się "przestać oddychać".
    Dziękuję, czekam na następny.
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com
    ~10milkyway.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay!
      Wiara jakoś przyszła mi... sama? Sama się jej nie spodziewałam, ale okazała się cholernie ważna dla opowiadania to... kontynuuję. I cieszę się, że się podoba:>
      Rose jest rozpieszczonym bachorem, ale umie o siebie walczyć. Co z takiej mieszanki wyniknie... no, zobaczymy.
      Mam jednak wrażenie, że w najbliższej przyszłości zostanę ukamienowana. :)
      Ja dziękuję nawet bardziej;)
      Kraken

      Usuń
  2. Widzę, że nadrabiasz przerwę na blogu ^^
    CO do rozdziału: bardzo mi się podoba, zwłaszcza:
    "Co pewien czas dostrzegam niewielkie, zielone krzaczki, z jagodami, które potrafię rozpoznać nawet z bardzo daleka.
    Rekall zdaje się ich nie dostrzegać.
    Nic mu nie mówię." <---- ten fragment <3
    Rosalie jest postacią dość skomplikowaną: jednocześnie rozpieszczony, kapitolski bachor, ale przecież to niemożliwe, by nie miała w sobie trochę dobra, prawda?
    Uwielbiam Twój blog,bo:
    1) jest o igrzyskach
    2) niby jest o igrzyskach, ale okazałaś się bardzo kreatywna nie pisząc np. igrzysk z kogoś perspektywy np. Clove, tylko SAMA wymyśliłaś fabułę
    3) masz ogromny talent i nie potrafię się złościć na Cb nawet, gdy nie ma Cię przez dłuuuugi czas
    4)Rosalie- *_* nie jest przesłodzonym dzieciątkiem, tylko silną, młodą kobietą
    5)Szablon ^^

    Więc już nas na tak długo nie opuszczaj, proszę :*
    Lily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilcze jagody muszą być >:3
      Strasznie cieszę się, że się tak podoba i to w aż tylu punktach (chociaż 5 mam zamiar niedługo odświeżyć to mam nadzieję, że na przynajmniej równie pozytywne wrażenie:0)

      Obiecuję! Z macką na serduchu:3
      K.

      Usuń
  3. Daj mi więcej.
    Ja chcę więcej.
    Umieram tu z tęsknoty za nowym rozdziałem.
    Daj mi więcej.
    Pragnę więcej
    akcji, walki, śmierci, krwi,
    bo to ich potrzeba mi!

    Niby tylko głupia gra,
    Niby tylko widowisko,
    lecz to wszystko tak realne
    Niczym mara z mych koszmarów.

    Kiedyś śmierć i krew zdawały
    Być się ledwie małą igraszką.
    Okrutny los mi figla spłatał,
    Zmieniając zabawę w koszmar tego lata.

    Daj mi więcej.
    Ja chcę więcej.
    Umieram tu z tęsknoty za nowym rozdziałem.
    Daj mi więcej.
    Pragnę więcej
    akcji, walki, śmierci krwi,
    bo to ich potrzeba mi!

    Ludzie znikali z tego świata,
    Cierpieli, ginęli na mych oczach.
    Za co przyszło mi być świadkiem,
    jak doczesny świat się stacza.

    A wszystko miało pójść mu z płatka.
    Trucizna, szklanka, kilka kropel.
    Ludzie jednak się zbuntowali,
    Wszystko, co drogie z tego świata zabrali.

    Daj mi więcej.
    Ja chcę więcej.
    Umieram tu z tęsknoty za nowym rozdziałem.
    Daj mi więcej.
    Pragnę więcej
    akcji, walki, śmierci krwi,
    bo to ich potrzeba mi!

    A gdy świat się w pył obróci,
    a gdy morza spłyną krwią,
    Westchnę tylko cicho z ulgą.
    Taki właśnie świata los.


    Tej wątpliwej jakości piosenka miała wyrazić wszystko, co chciałam powiedzieć. Wyszło jak wyszło (czyli do dupy), ale mam nadzieję, że coś z tego zrozumiałaś.
    Chcę więcej.
    Odbiór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *zbiera szczękę z podłogi i mdleje*
      *zbiera się do kupy*
      Nie działasz dobrze na moje ego.
      W tą teoretycznie pozytywną stronę.
      Więcej będzie.
      Z przyjemnością.

      Usuń
  4. Nie stać mnie na bardziej inteligenty komentarz niż: kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach te jagódki, rozwaliły mnie już na początku ;P jak możesz kończyć w tym momencie, czekanie mnie dobija, ale dla takiego Pisania jestem w stanie czekać ile trzeba ;D Nawet ja zrobiłam się troszkę głodna czytając ten rozdział, nie dziwię się Rosie
    Weny życzę i miłego wypoczynku M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :3 obowiązkowe, no co.
      Rozdział już jutro, więc sumienie pozwala na kończenie w takich momentach :D Dobrze , że się podobało, bardzo się cieszę i dziękuję za życzenia!:)
      Pozdrawiam!
      Kraken

      Usuń
  6. Jestem zachwycona!
    Twoja historia mocno wyróżnia się na tle innych. Przede wszystkim nie ma takiego wyeksponowanego zabijania. Skupiasz się na przeżyciach wewnętrznych bohaterki i to mi się podoba.
    Tekst o zupie łososiowej jest świetny. Pięknie ukazuje, jakie z niej rozpieszczone dziecko i jak bardzo nie pasuje do scenerii. Ona, wnuczka Snowa jest głodna! W "normalnym" świecie byłoby to nie do pomyślenia.
    A co o jagódek, to nawet jeśli z kontekstu by nie wynikało, że to łykołak (jeśli dobrze pamiętam nazwę), to ja bym ich nie ruszała. Jagody są mocno podejrzane, jak się nie wie, co można jeść, a co nie. Niby wszystkie rodzaje są podobne, ale to trochę tak jak z grzybami.
    Swoją drogą, po numerze z jagodami Katniss, ludzie raczej kojarzyli łykołaka, choćby z nagrań. Wątpię więc, czy ktokolwiek dałby się nabrać na krzaczek z owocami, chociaż nic nie wiadomo
    Ale można to potraktować, jako ironię organizatorów. "Macie po części tę samą florę, co na 74. igrzyskach. tych, które wszystko zaczęły, a 76. są tymi, które kończą." Podoba mi się to.
    Zakończenie niewątpliwie podtrzymuje napięcie. Ciekawi mnie, co będzie dalej. No i jak zareaguje Rose.

    Amersu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amersu!
      Strasznie cieszę się, że Cię tu widzę i że rozdział Ci się podoba:)
      Zabijanie ważne, ale Rose najważniejsza, nie da się o tym zapomnieć (tak jak o tym, że była wnuczką samego pana prezydenta i łososiową to się jadało i marudziło)
      Myślę, że łykołak jest nawet istotniejszym symbolem niż sam kosogłos (ale co ładniej wygląda na transparentach? I jak się przebrać za jagodę?!) i że w Kapitolu każdy je zna, więc cóż... uznałam, że nie może ich zabraknąć.
      Rozdział przepisuję właśnie w tym momencie i za jakieś pół godziny powinien się pojawić. Mam nadzieję, że nie zawiodę^^
      K.

      Usuń
  7. Gdy wpisuję w Google "jagoda przebranie" wyskakują dziwne obrazki. Więc chyba masz rację. No i "Katniss, mamy trudną sytuację. Zostań naszą Jagodą" brzmi dziwnie. I w propagicie "Jagoda żyje i ma się dobrze" Nie. Zdecydowanie Kosogłos lepszy.
    Chociaż gdyby Cinna się postarał, to i przebranie jagody byłoby piękne.
    Amersu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...Ktoś koniecznie powinien zrobić do tego alternatywną wersjęxD

      Usuń

Nie toleruję spamowania pod postami. Macie SPAM, tam też zaglądam.

Obserwatorzy