22.8.14

21. Granica Strachu

Niechcący zauważyłam, że w tak zwanym międzyczasie sięgnęliśmy 19 tysięcy wyświetleń.
Wow, że tak się wyrażę ._.
Dzisiaj będzie zabawa.
Chyba.
Mam nadzieję.
Przepraszam tylko, że tak krótko, noaleno.
Enjoy:

To ja to zrobiłam?
Nie.
To niemożliwe.
Patrzę na tą scenę z niedowierzaniem. Na Rekala.
Bez bijącego serca, nie oddychający, nie-żywy.
Moje wątpliwości na temat sprawcy rozwiewają się, gdy czuję na szyi chłód noża.
Mojego - jak stwierdzam, gdy moja dłoń chwyta powietrze, zamiast jego.
Z zarośli, za plecami Rekala wynurza się Melina Bern i wyciera o jego ubrania ostrze, przypominające te, którymi uczyłam się rzucać. Płaskie, liściaste i bardzo ostre.
Wpatruję się jak zahipnotyzowana w jego dzieło.
Wystrzał z armaty ostatecznie przekonuje mnie, że Rekall Piers jest martwy. Nieodwołalnie.
Mam ochotę śmiać się i płakać, aż opadnę z sił.
- Czekaliśmy na najlepszy moment - uśmiecha się Melina, potrząsając złotymi włosami, ufryzowanymi w drobniutkie loczki.
Uśmiech śmierci.
Ktoś chichocze mi cicho do ucha.
Jestem przekonana, że to jej brat, Anthony.
Przypomina mi się, jak rozmawiałam kiedyś z nimi na jakimś przyjęciu w domu prezydenckim i czuję nieukierunkowaną złość tłumiącą paraliżujący mnie strach..
Mam zamiar krzyczeć i walczyć, ale zanim udaje mi się odzyskać władzę nad wszystkimi kończynami słyszę ciepły oddech na uchu i słowa;
- Czas na pokaz, skarbie.
Nacisk na moją tętnice znika i momentalnie czuję uderzenie w tył głowy.
Świat ciemnieje i znika, pośród szeptów w mojej głowie.
~*~
- Pobudka, gwiazdo.
Powoli odzyskuję przytomność. Mrugam, usiłując przepędzić mroczki przed oczyma, gdy w moją twarz zostaje wymierzony siarczysty policzek.
Syczę z bólu i otwieram.
Błyszczące tęczówki Anthony'ego znajdują się tuż przede mną.
Zastanawiam się, kto z naszej dwójki jest bardziej szalony.
Stoję.
Przywiązana do drzewa.
Lina związuje moje nadgarstki i czuję, jak wpija mi się w skórę.
Siedząca na powalonym drzewie Melina podnosi się z westchnieniem. 
Ciało Rekala zniknęło.
Otrząsam się z resztek nieświadomości.
Rekal zginął.
Nie zdążam zastanowić się nad uczuciem, które wywołuje u mnie ta myśl, bo znowu dostaję w twarz.
Ból.
Z tym zdążyłam się już nieco oswoić.
Szarpię linkami wiążącymi moje ręce.
- Wypuśćcie mnie - proponuję naiwnie.
- Przykro mi - odpowiada Melina. Stwierdzam, że brzmiałoby wiarygodniej, gdyby w tym samym momencie nie sprawdzała naciągu w kuszy Rekalla.
Zastanawiając się, czemu jeszcze żyję, nie dostrzegam od razu, że jej głos nieco drży.
- To dość delikatna sprawa - dodaje jej brat. On nie wygląda na tak spiętego - Zwycięzca z założenia ma być tylko jeden, ale myślę, że ty wiesz najlepiej, o co w tym wszystkim chodzi, a żadne z nas nie chce zostać jedynakiem.
Ledwo uświadamiam sobie, co ma na myśli.
Igrzyska.
To nie zwyczajna walka na śmierć i życie.
Chcą naszej krwi.
Czuję, jak cienie tłoczą się wokół mnie, a mój oddech staje się cięższy.
Rozumiem. Doskonale rozumiem.
Robi mi się niedobrze.
Nie jestem w stanie wytłumaczyć sobie, co się ma zaraz stać. 
- Chcecie... - Łapię oddech. - Chcecie ich zadowolić i wygrać oboje. - To nie pytanie.
Moja granica strachu zostaje przekroczona.
- Niestety, twoja krew jest tu na wagę złota - Mówiąc to, Melina celuje we mnie i strzela.
Ból.
Krzyczę, gdy pierwszy bełt rozrywa mi nogę.
Tego wymiaru bólu jeszcze nie znałam.

(następny rozdział za tydzień)
PRZEPRASZAM ZA SZABLON: Wszystko wina Sajlens.

9 komentarzy:

  1. Wow, wow wow, jestem pierwsza *.*
    Rozdział cudowny.świetny, genialny, cudowny *w tym miejscu kończą mi się epitety :/* Mogę coś więcej dodać? Tak, chyba mogę xd
    Nie chcę wyjść na sadystkę, ale w sumie fajnie jest czytać jak ktoś odczuwa ból. Wielokrotnie opisuję takie sceny u sb, choć ty robisz to *znak nieskończoności* razy lepiej :*
    Weny życzę ^^
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybywam ponownie rozpaczać nad tym rozdziałem niczym małe dziecko nad utratą ulubionej gry komputerowej. ZA JAKIE GRZECHY.
    No, ale dobra, przejdźmy do rzeczy.
    Czy już wspominałam, jak bardzo kocham twój styl pisania? Ma w sobie coś takiego, że nie chcesz kończyć rozdziału, ale oczywiście, on kończy się jakoś tak... za szybko.

    Państwo rodzeństwo chcą powtórzyć akcję z Peetą i Katniss? Ciekawe! Co oni mają do Rose? NIE ZABIJESZ JEJ PRAWDA? NIE MOŻESZ. TO NIE MIAŁOBY SENSU. CHYBA. PLS NIE RÓB MI TEGO. NIE ZROBISZ TEGO.
    I tak zakończenie tego rozdziału mnie zabiło.
    Dziękuję, dobranoc.
    xoxo, Loks.
    ~lilybird-everdeen.blogspot.com
    ~10milkyway.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdziału jeszcze nie obczaiłam ale zaraz nadrobię a na razie...
    Nominowałam cie do Liebster Award więcej na http://dzika-wsrod-besti.blogspot.com/ ( post z 29 sierpnia )

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastepny rozdzial? Przeczytalam calego bloga w godzine, moze troche wiecej, a moze troche mniej <3 A tak ogolnie to swietny rozdzial x.o.x.o A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten tydzień trwa trochę długo...

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę wróć mi tu... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholernie długi tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwaga, uwaga, do wszystkich zainteresowanych:
    Mam zamiar pisać .3.

    OdpowiedzUsuń

Nie toleruję spamowania pod postami. Macie SPAM, tam też zaglądam.

Obserwatorzy