5.12.13

16. Kłamstwa i obietnice

"Uwierz we własne kłamstwo. To takie proste."

- Rosalie, wstawaj - słyszę, tuż nad swoją głową. Ignoruję głos i przewracam się na drugi bok - Mówię serio, masz dziś ostatni dzień treningu - dodaje ktoś nieco poważniej i zmuszam się do podniesienia do pozycji siedzącej, przecierając oczy. Czuję  narastającą irytację.
- Kto pozwolił ci tu wejść? - Mówię gniewnie i po raz pierwszy spoglądam na intruza. No tak, Plath. Brunet stoi obok mojego łóżka, wyglądając zupełnie swobodnie w beżowej koszuli i czarnych, wąskich spodniach trzymając w jednej ręce malutką filiżankę.
- Jeszcze mi podziękujesz - oznajmia lekko i siada na brzegu posłania, bez pozwolenia. Z zamiarem wstania przerzucam nogi za brzeg łóżka, ale czując okropny ból mięśniach znów opadam na pościel. Moje nieprzyzwyczajone do wysiłku i umęczone ciało protestuje przy najdrobniejszym ruchu. Wczorajszy trening z Ashą i Leo wywołał u mnie straszne zakwasy. Mimo wszystko, zaciskam usta i udając, że nic się nie stało wstaję z łóżka, podchodzę ma drżących nogach do drzwi i otwieram je szeroko patrząc wyczekująco na rozpartego wygodnie na moim łóżku mentora, przypatrującego mi się znudzonym wzrokiem. Uśmiecham się. Nie mam zamiaru okazywać żadnej słabości.
- Byłbyś tak uprzejmy i wyszedł? - pytam retorycznie, wyraźnie dając znak Plathowi, że nie jest tu mile widziany. Ten jedynie zaszczyca mnie rozbawionym spojrzeniem.
- Przyniosłem ci lek.- Osłupiała nie rozumiem na początku co powiedział.
- Lek?
- Nie wmawiaj mi, że nic cie nie boli, nie sądzę, żebyś w całym swoim życiu zażyła tyle ruchu co wczoraj - uśmiecha się szeroko. Ignoruję lekką uszczypliwość w jego głosie i podchodzę kilka kroków po naczynko.
- Dziękuję - mówię i popijam lekarstwo. Napój ma bursztynowy kolor i smakuje jak miód, cynamon i alkohol. Krzywię się nieco, ale piję dalej.
- Sojusz z Neer'em dobrze ci zrobi - mówi Plath po chwili.
- Mimo tego co mówiłam ciągle wierzysz, że będę chciała komuś pomóc? - prycham pogardliwie.
- W jego obecności jesteś inna - stwierdza cicho - Przestajesz atakować i bronić się, po prostu żartujesz i uczysz się. Jesteś... sobą - zamieram z filiżanką w pół drogi do ust słysząc te słowa. Czuję się, jakby mnie uderzył. Taka bezbronna. Jakby wiedział o mnie wszystko. - Nie możesz przez całe życie udawać. - Nie patrzę na niego ale zdobywam się na krótką, bezsensowną replikę.
- Nic o mnie nie wiesz. - Mój głos brzmi słabo i głucho.
- Bo nie jesteś sobą - odparowuje, skupiając na mnie wzrok. Zaciskam oczy i spijam ostatnie krople z filiżanki.
- Dziękuję za troskę - mówię przesadnie uprzejmie - Ale mógłbyś nie wtrącać się w sprawy, o których nie masz pojęcia. Pozwól mi być tym, kim zechce - kończę ostro. Chłopak po krótkiej chwili wstaje rusza do drzwi, ale zatrzymuje się w progu. Czuję się strasznie, słysząc pobrzmiewające w jego głosie rozczarowanie i pogardę.
- Smutny obrazek, ktoś, kto może być kim zechce, jest tym, co w przyszłości go zniszczy.
Gdy drzwi zamykają się za nim cicho, ciskam w nie naczyniem. 
Szkło rozpryskuje się na miliony kawałeczków, przypominając mi o mojej duszy a żałosny jęk wyrywa mi się z ust. Koścista, bezcielesna ręka ociera moje łzy.
~*~
- O co chodzi Królowo Śniegu? - pyta Leo. Przez ostatnie cztery dni ćwiczyliśmy wspólnie, nie tylko ucząc mnie jak strzelać z łuku, co z czasem zaczęło przychodzić mi dość przyzwoicie jak na kurs niezwykle przyspieszony ale również siedząc na innych stanowiskach, wspinając się a nawet walcząc na noże. Ze zdziwieniem odkryłam, że czuję się zadziwiająco swobodnie w towarzystwie mojego nowego sojusznika. Ale to, co powiedział rankiem Plath zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Czemu to powiedział? Zaciskam palce na rękojeści noża.
- Nic mi nie jest. - Chłopak udaje, że mi wierzy, ale czuję, że przypatruje mi się z niepokojem.
- Coś się musiało stać, no nie? Jesteś jeszcze bardziej wkurzona niż zazwyczaj - wyszczerza się Leo.
- Nie - Oznajmiam nieco ostrzej i rzucam ostrzem w tarcze. Tendencja mojego towarzysza do drążenia tematu irytuje mnie jeszcze bardziej niż zwykle, ale on nie byłby sobą gdyby odpuścił.
- Nooo, Rosie, nie bądź taka. Ja nic ci nie zrobiłem, jestem niewinny - trajkocze radośnie zachwycony, że udało mu się wytrącić mnie z równowagi.
Rosie?
To zagadka Rosie. Tak mówił Snow. Czuję, jak coś we mnie pęka. Obojętność nie wytrzymuje fali frustracji, bezsilności i gniewu.
- Zostaw mnie w spokoju, rozumiesz?! - krzyczę, a Leo cofa się, patrząc na mnie zaskoczony - Nie potrzebuję ciebie, ani twojej pomocy! Doskonale potrafię radzić sobie sama, rozumiesz to Neer? - niemal syczę zza zaciśniętych zębów - Nie potrafisz współpracować a sojusz z tobą to głupota. Jesteś dla mnie bezużyteczny - Zamieram wpatrując się w chłopaka. Ignoruję fakt, że Melina, mulatka trenująca buzdyganem przypatruje nam się z zaciekawianiem. W oczach chłopaka pojawia się przebłysk bólu, szybko zastąpiony twardą nienawiścią, która zaskakuje mnie tak, że cofam się o krok.
- Wiesz co? - pyta Leo cicho, tak, że ledwo go słyszę. Zaciska pięści, a jego na twarzy pojawia się gorzki uśmiech, tak niepasujący do jego usposobienia - Właściwie czego ja się po tobie spodziewałem? - pyta, po czym odwraca się i odchodzi.
Wbrew wszystkiemu to boli.
Więc odwracam się i rzucam kolejnym nożem w tarczę.
~*~
Ciemna noc.
Znowu jadę windą. Znowu tam. Do ogrodu na dachu.
Martwego ogrodu.
Mijam powolnym krokiem zapomniane rośliny, zwiędłe po odejściu ręki, która dała im życie. Świadectwa życia kogoś, kto troskliwie je pielęgnował. Teraz domy życia stworów z Cienia.
Nagle dostrzegam kogoś, siedzącego w miejscu gdy byłam tu po raz pierwszy. Plath. Mam ochotę zawrócić, uciec, albo nawrzeszczeć na niego, za wszystko co zrobił. Ale nagle rozpoznaje w osobniku kogoś, kogo się tu nie spodziewałam.
Grez.
Niewiele myśląc siadam obok niego. Nawet nie zaszczyca mnie spojrzeniem ale ja patrzę na niego chwilę. Wygląda źle. Jest chudszy niż zwykle a cienie pod oczami są wyjątkowo wyraźne na tle chorobliwie bladej skóry. Wygląda jak duch. Zdjął okulary i trzyma ja w rękach wpatrując się w niebo. Podciągam kolana pod brodę i obejmuję je rękami patrząc przed siebie.
- Boję się. - mówi Grez nagle, sprawiając, że się wzdrygam.
- Nikt nie chce umierać - oznajmiam po chwili, jednocześnie uświadamiając sobie, że nie o to chodzi.
- Boję się o Hestię. Że ją stracę. Że ona zginie. - Mam ochotę mu powiedzieć, że tak będzie. Że oboje umrą, bez sensu z powodu jednej osoby, która postanowiła zmienić prawa rządzące światem. Że mam zamiar wygrać. Ale zamiast tego milczę. - Widziałaś ją, prawda? Jest taka delikatna. Taka bezbronna. Ona nie będzie w stanie się bronić. - Znowu mam ochotę coś powiedzieć. Że na arenie to się zmieni. Ale nadal się nie odzywam. Zerkam na Hopkensa i dostrzegam jak jego oczy błyszczą od łez. Płacze. Płacze ze strachu, poczucia straty i świadomości tego, że prawdopodobnie zginie. I nienawiści. Do sprawców tego wszystkiego. - Mogę... czy mogę cie o coś poprosić?
- Nie będę jej bronić - oznajmiam cicho, ale ten jedynie kręci głową. 
- Chcę tylko, żebyś, jeśli wygrasz spróbowała to zakończyć. - Ostatnie słowa są tak ciche, że nie mam pewności, czy ich sobie nie wyobraziłam. Siedzimy tak jeszcze jakiś czas, a potem każde wraca do swojego pokoju. W milczącym spokoju, wypełnionym bólem.
Po jutrze igrzyska i dziewiętnaście osób zginie.
I to wszystko przez nią.
Gdzieś w głębi umysłu, prowadzona przez przewodników Cienia przyrzekam sobie, że ją zabiję.

                                                            
Oficjalnie trzeba by mi przyznać odznakę za najgorszą blogerkę w dziejach. Osobiście zgłaszam się na kandydatkę. Miesiąc prawie minął, czy wy to rozumiecie?! Co za wstyd. Jeszcze przychodzę z tym oto rozdziałkiem i błagam pokornie o wybaczenie. Wiecie, że jeszcze jeden, dwa rozdziały i zaczynają się Igrzyska? Aż sama się sobie dziwię, że dalej udaje mi się w to brnąć. Bez Was nie dałabym rady, także ten... Kocham swoich czytelników. Mam nadzieję, że nikt się nie obraził i nie uciekł ode mnie, bo się załamię psychicznie. Postanowiłam się zmotywować i wyznaczam sobie, że następny rozdział będzie za dwa tygodnie, a potem co półtora spróbuję dodawać. Jak to powiedziałam, to od razu czuję powera. Jak ktoś jeszcze nie był to zapraszam na Zagubione Królestwo, tam też coś pojawi za tydzień, bo jakoś w weekend skończę pisać. A i mam dla Was blog na dziś! Igrzyska Morvoren Powiem, to nie taka zwyczajna historia o Igrzyskach, wierzcie mi!
Pozdrawiam z całego serducha!
PS. WESOŁYCH MIKOŁAJEK!

22 komentarze:

  1. O rany, jaki boski szablon! *.*
    Mówiłam Ci kiedyś, że Cię uwielbiam? Dzięki Tobie miałam, co robić w kinie (ta, szkolne wypady i pięć klas w jednym autobusie zawsze spoko). Rozdział mi się niesamowicie podoba. Już nie mogę doczekać się Igrzysk. I był Plath. ♥ Mam nadzieję, że Rosalie jednak pogodzi się z Leo, bo bardzo go polubiłam. A ostatni akapit mega. :o
    Czekam na rozdział na zagubionym!
    Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wiem, ma się to oko :3
      Heheheh, cieszę się, że pomogłam przetrwać. Plath 4 ever. Założę oddzielny blog z fanklubem :o Będzie miał więcej czytelników na 100%! Ja też mam taką nadzieję :> Dzięki ci wielkie kochana ♥

      Usuń
  2. Ja też chcę się zgłosić! :D
    Wstyd, wstyd! A żebyś wiedziała!
    No ja czekam na te igrzyska i czekam, i czekam, i czekam... (oczywiście nic nie sugeruję xD )
    Och ♥ i my kochamy Ciebie :> Ja się obraziłam! Już uciekam! I mnie więcej nie zobaczysz...

    Dobra, teraz coś o rozdziale. Co ja widzę? Czyżby nasza Rose powoli się łamała i zaczęła okazywać ludzkie uczucia? Niee... musiało mi się przywidzieć, to przecież niemożliwe...
    Końcówka najlepsza (czemu zawsze końcówki są najlepsze?!) Szkoda mi trochę Greza, choć jest trochę taki za wrażliwy (czy to może ja nie mam serca?), wydaje się być tutaj taką ciamajdą trochę :p
    Jestem pewna, że spotka się z Leo na arenie. Jestem tylko strasznie ciekawa, czy będą w sojuszu, czy nie.
    Weź już dawaj igrzyska!
    Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuużooooooo weny
    Trzymaj się! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam skomentować szablon! Podoba mi się, ale ta dziewczyna nie przypomina mi Rose i nigdy przypominać chyba nie będzie :p
      Ale ogólnie jest śliczny ♥

      Usuń
    2. Jeszcze jedno? Byłaś na "W pierścieniu ognia"? Widziałaś malutką Rose? xD

      Usuń
    3. No! Zorganizujemy taki konkurs, zamiast Liebster Blog Award będzie Laziest Blog Award :D
      Coś Ci się przywidziało. Rose człowiekiem? Hahahaha! Grez to mięczak. Jest jak taki Romeo, który wie, że jego Julia już jest jedną nogą w grobie (teraz mi się tak skojarzyło), ale jeszcze będzie miał swoją rolę na Igrzyskach >:D Leło, Leło, Leło, zobaczysz co z nim będzie, jego przyszłość jest już ustalona :3
      Zaraz daję, cierpliwości nieco!
      Taak, Rose to nie jest, czekam na zamówienie :> I nie byłam no, nie spojleruj mi tu :o
      Dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  3. Myślałam, że zjemcienaobiad. Masz rację, to dopiero wstyd! Jesteś dla nas, czytelników zUa. Powinnaś za to gnić w piekle. Ale póki co pisz rozdziały. Jeśli będą tak fajne jak ten, to może Ci wybaczę. ;p
    Dobra, nie będę taka niemiła.
    Bo jak tak patrzę na ten piękny szablonik, to mi się odechciewa.
    Taki rozdział to doskonały poprawiacz humoru. Szczególnie, że siedzę skulona pod kołdrą z laptopem i czekam na nadejście wichury. W tym Gdańsku to strasznie wieje. A Mystery się boi wiatru.
    Ale do rzeczy:
    Nie lubię Rose. Co nie zmienia faktu, że jest wspaniale wykreowaną postacią. Bardzo ładnie zarysowaną, dopracowaną w każdym szczególe. Takie postacie lubię, bo nadają opowiadaniu jeszcze więcej barw. I mam gdzieś, że w filmie wnuczka była malutka. Dla mnie zawsze pozostanie chamską Rose. c;
    Leo ma się odobrazić. Bo jeśli nie będzie w sojuszu z Rose, to będzie go mniej w rozdziałach. A ma być dużo. Najlepiej więcej niż samej Królowej Śniegu xD
    Chciałabym jeszcze dodać, że masz ciekawe teksty. Musiałam przeczytać kilka razy, żeby zrozumieć sens. A sens jest zastanawiający. "Smutny obrazek, ktoś, kto może być kim zechce, jest tym, co w przyszłości go zniszczy." <3 Masz duuużo takich fajnych tekstów. I to mi się podoba! :)
    Nie mogę się doczekać samych Igrzysk. Będzie krew, pot i łzy. Nareszcie ^^
    Więc tak: rozdział jest bosssski, cuuuudny, zarąbiiiisty...
    Mam jedną uwagę. Rose mówi o Cornaliusie "Snow". Takie to dla mnie trochę dziwne, że o swoim dziadku myśli po nazwisku.
    Mniejsza o to. Pozdrawiam. I jak to mówią chińczycy..不少启发
    Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tu jestem od zjadania :c I w piekle już jestem, chłodek przygrzewa.
      Cieszę się, że poprawiłam humorek i fakt, wieje u nas strasznie a ja jeszcze na poddaszu to mnie zdmuchnie w nocy xD
      Hohohoho, teraz to czuję się skomplementowana. Lubię jak postacie są wyraziste i dopracowane i... ludzkie no. Przynajmniej na tyle na ile powinny ;) I z Rose jest tak, że albo się jej nie lubi, heh :D
      Ha! Chciałabyś :p Nie ma tyle Leo ile by się chciało. I dlatego stworzyłam Felixa na Zagubionym. Bo taki drugoplanowiec to za mało na taki charakterek :3 Malutka hę? Ja jeszcze nie oglądałam, ale chyba wykonam pare telefonów i będzie trzeba kręcić scenę z nią od początku>:)
      Fakt, takie teksty są dla mnie bardzo ważne. Czasami wpadnie mi taki do głowy i haruję przy rozdziale, tylko z jego powodu. A akurat ten to dzieło Platha, nie mam pojęcia kiedy mi go wcisnął ;D
      Będzie, będzie.
      Dzięęękuuujjjjem <3
      Wiesz, jesteś pierwszą osobą, która zwróciła mi na to uwagę :D I powiem Ci, że chodzi w dużej mierze o relacje między Rose a Coriolanusem. Myślę, że wszystko się wyjaśni, albo chociaż spróbuję to zrobić ;)
      Pozdrawiam :3 sdxcuihcdcck, ja to tak wymawiam
      Kraken

      Usuń
  4. Przeczytałam sobie rozdział na historii, ale dopiero teraz komentuję, bo nie miałam pomysłu jak to zrobić. Ale przynajmniej zleciało mi trochę historii C:
    Tak, strasznie długo kazałaś czekać, ale opłacało się.
    Plath ma zawsze takie mądre teksty, które nawet czasem mnie motywują.
    Ooj, Rosie, Rosie, pogódź się z Leo. Lubiłam ich, kiedy wspólnie coś robili. I Leo jest szalonym optymistą, a taki ktoś przydałby się jej na arenie. Może by nie ześwirowała. A może i tak nie zeświruje.
    Dobra, zaczynam pleść bzdury, więc tak o to kończę ten jakże ambitny monolog.
    Dużo prezentów od Mikołaja! ;3
    ~ K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niby się opłacało, ale się wlekłam straszliwie to mnie gnębi :c
      Leo ma jeszcze swoją rolę do odegrania, na arenie na pewno się spotkają, tyle mogę powiedzieć. Rosie, Rosie, coś ty narobiła...
      Ona już jest świrnięta xD
      Dziękuję bardzo :3

      Usuń
  5. Świetny rozdział. Plath ma rację, że Rosalie udaje kogoś kim nie jest. ;p Nie mogę się już doczekać rozdziałów z areny. Fajnie piszesz, ale szkoda, że tak krótko. : ( A tak swoją drogą, czy Królowa Śniegu przeżyje igrzyska? :o No, i uwielbiam Leo. Najbardziej pozytywna osóbka, w tym całym gronie.
    Oczywiście skomentuję szablon- jest prześliczny, aż natchnęłaś mnie do zrobienia nowego u mnie, ale wątpię, że coś z tego wyjdzie. ;/

    Pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do mnie: roseeverdeenhungergames.blog.pl. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plath nawet jakby nie miał racji, to miałby rację, albo przynajmniej by tak brzmiał. Paskudny typek :D Dziękuję bardzo <3 Nie powiem! Ściśle tajne akta. Nawet nie spisane. Leo to taka ostoja radości u tych wszystkich szalonych depresantów, nie da się go nie lubić :>

      Czytam Twojego bloga (i lubię, lubię:)), ale nie komentuję, bo czytam na komórce a tam onet jest jeszcze straszniejszy niż w rzeczywistości :c
      Pozdrawiam! I weny, oczywiście^^

      Usuń
    2. Prawda, onet jest paskudny, ale póki nie ogarnę bloggera, muszę tam tkwić. Istny dramat. :/ ;p

      Usuń
  6. To ja skomentuję dopiero teraz. Rozdział przeczytałam wczoraj wieczorem, ale nie miałam siły na komentowanie.
    Oj, Rosie, Rosie, przesadzasz. Jesteś negatywnie nastawiona do całego świata, zdaje ci się, że wszyscy obrali cię za cel, a w cale tak nie jest. Nie dostrzegasz, że niektórzy chcą ci pomóc i wyżywasz się na calutkim świecie, żeby pozbyć się swojej złości. Jesteś cholerną egoistką, ale cię lubię!
    A tak na poważnie (to poprzednie też było na poważnie), to rozdział jest świetny. Tyle w nim... prawdy o Rosalie. Twoja Królowa Śniegu troszkę się różni od małej Rosie z filmu :D
    Nie mogę się doczekać areny. Zastanawiam się jak ją opiszesz, bo ja już mam pomysł na własną. I wywiady. Wywiady mogą być interesujące, zwłaszcza w twoim wydaniu :)
    Ech, nie mam weny na komentarze, wybacz mi błagam! Rozdział był bardzo dobry, chociaż szkoda mi Leo, ale, co tu dużo kryć, czego on się po Rose spodziewał?
    Pozdrawiam i mnóstwa weny ci życzę!
    I dziękuję, że wstawiłaś link do mnie. Nawet nie wiesz jak mi miło *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, przyznam, że rozwaliłaś mnie tym fragmentem o Rose :D I ona powiem Ci, ma strasznie wysokie mniemanie o sobie, ale może nie do końca tak nie słusznie... kto wie? :3
      Malutka Rosie tu i tam, muszę w końcu WPO obejrzeć ;_;
      Heheheh, arena zaskoczy, nie koniecznie pozytywnie. I u siebie zmieniłam nieco układ wszystkiego. Wywiady zrobiłam na początku, nieco pousuwałam i nie wiem do końca jak to będzie :>
      Wybaczam! Po tej strasznej (miesięcznej) zbrodni, której sama dokonałam nie mam prawa nie wybaczać :C Dziękuję, dziękuję :> I proszę bardzo!

      Usuń
  7. Głupi, głupi, głupi! Trzeba było jej tego nie mówić! >:[
    Rose jest jak oślica. Ktoś jej powie, co robi to ta się zbuntuje i zrobi na odwrót i przy okazji kopnie się w dupę (zupełnie tak jak pewien pająk, ale nie mówmy o tym, moja wada nr. 1 :)
    No i co z Leosiem? :<
    Łaj, Krakenie, łaj mi to robisz!? ;-;
    No, ale przechodzimy dalej :D
    Biedny Grez (a chciałam napisać: Gruz xD)
    A na Platha jestem wkurzona >:(
    Pozdrawiam cieplutko,
    Reia :D
    P.S. Boski szablonik, lubię te kolory ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plath ją prowokuje. I to strasznie. A Rose to Rose, co na nia poradzić.
      Czmu? Bo cie nie lubiem :c
      Grez ma romskie pochodzenie, może zostać gruzem :D
      "Oh jo", jak to powiedział Krecik
      Pozdrawiam cieplutcej >:]
      Kraken
      PS. Kocham favikony na aniołach i dzieciach kaina XD

      Usuń
    2. Te favikony mówią: Własność Pająka! :D
      Dlatego nie lubię Platha :< Po co ją prowokuje? Ach, ale cieszę się, że Rose jest kim jest. Na jej miejscu też bym robiła co mogę, żeby mu dopiec >:D
      Dajesz Rose!

      Usuń
  8. Ojejejejejej! Robi się coraz ciekawiej! Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :DDD!!! Pozdrawiam serdecznie i życzę duuuużo weny! :D Mam nadzieję, że coś nowego pojawi się niebawem i nie przejmuj się tym, że nie wyrabiasz czasowo, bo wiem, co czujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :D
      Mimo wszystko, czuję się winna :c

      Usuń
  9. O rany! Znalazłam Twoje opowiadanie wczoraj na jakimś spisie igrzyskowych ff, ale już nadrobiłam całe. Masz taki świetny styl, nic, tylko zazdrościć!
    Urzekła mnie postać Rosalie, jej charakter i... no cała postać jest super! Zwłaszcza jej przemyślenia, opisy jej uczuć. Mistrzowstwo po prostu! Za to żaden z męskich bohaterów mnie szczególnie nie ujął. Może oprócz Greza, który szczególnie w tym rozdziale bardzo przypomina mi Peetę.
    Podoba mi się "jeżdżenie" po Katniss, bo sama nigdy szczegolnie za nią nie przepadałam. :D
    Błędy czasami się wkradły, ale było ich malutko. Najbardziej podobały mi się pierwsze rozdziały. Coś dziwnego, bo zwykle pierwsze są najgorsze, ale mnie się wydaje, żeu Ciebie jest na odwrót. To dobrze, bo gdyby mnie pierwsze tak nie zachęciły to pewnie nie pisałabym teraz komentarza :)
    Kurcze, tylko krótko :c Czytam, czytam i mam ochotę nie kończyć czytania, a tu już notka od autorki i the end :c
    Podsumowując: blog jest super! Najbardziej zazdroszczę Ci stylu pisania, grrr. Mam cichą nadzieję, że Rosalie przegra Igrzyska, no, ale to się zobaczy :D
    Kłaniam się nisko, Estherek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah! Dziękuję bardzo, z ukłonami!
      Cieszę się, że Rose i styl się podoba, jak czytam komentarze to... ah! Mjut na moje sreducho ^^
      Błędy są, ale ja ich wykryć nie umiem, to zamiatam pod dywan, żeby nie było widać :D
      Kurde, pogarszam się... Możliwe właściwie.
      Wiem, że krótko, jestem pod tym względem paskudna, ale obiecuję dodać coś niedługo :c
      Nie oddam! Rosalie przegrać... hmmm...
      Dziękuję raz jeszcze!
      Kraken

      Usuń

Nie toleruję spamowania pod postami. Macie SPAM, tam też zaglądam.

Obserwatorzy